Od czcionki do fontu, czyli o wznawianiu krojów

Gdy projektant znajdzie się w kłopocie i nie będzie mógł wybrać kroju do projektowanej publikacji, stara typograficzna zasada każe sięgnąć mu po Caslona. W końcu: „When in doubt, set it in Caslon”. Ale o którego Caslona chodzi? Caslon Old Face? Big Caslon? Williams Caslon Text? Adobe Caslon? Berthold Caslon? Podobny kłopot będzie miał, jeśli zdecyduje się na inny z klasycznych i sprawdzonych krojów: Garamonda, Jensona, Granjona. Co więcej, nie zawsze nazwa zdradzi pochodzenie kroju. Sabon Jana Tchicholda to też swego rodzaju „Garamond”, tak jak Mrs Eaves Zuzanny Licko ma wiele wspólnego z czcionkami używanymi przez Johna Baskerville’a. Skąd to zamieszanie.

 

1.  Od góry: Big Caslon, Williams Caslon Text, Berthold Caslon, Caslon Antique URW++

 

W języku angielskim istnieje wygodne słowo: revival. Po polsku można je oddać jako ‘wznowienie’. Odnosi się ono do sytuacji, w której krój pisma dostępny jedynie w przestarzałej już technologii zostaje zaadaptowany do technologii nowej. Zatem fonty, których używamy to digitalizacje różnych wcześniejszych pism przypisanych do różnego typu nośników. Wiele krojów, zwłaszcza tych klasycznych, to właśnie adaptacje pism dawnych do technologii komputerowej. Dokładne odtworzenie nie jest oczywiście możliwe, o czym mowa będzie jeszcze za chwilę. Nie jest ono też pożądane. Matthew Carter porównuje dokładne odtwarzanie krojów do wypychania zwierząt – owszem, nowy font wygląda bardzo podobnie, ale brak mu już tej siły, którą miał oryginał. Poza tym: jaki oryginał? Historia pism jest niejednokrotnie bardzo zaplątana. Zacząć trzeba od tego, że Caslon, Baskerville czy Garamond (a może Garamont? – nie możemy być pewni nawet pisowni tej nazwy) to nie kroje pisma, a ludzie, którzy kroje cięli, kupowali, sprzedawali, zamawiali… William Caslon kupował kroje Plantina, z tego samego źródła korzystał wcześniej John Fell. Pisma krążyły po Europie. Drukarzom i twórcom pism aż do XIX wieku obca była zasada, jakoby różne stopnie pisma miały mieć te same kształty. Pica 2 (12 punktów) Caslona różni się mocno od jego 42-punktowych kapitalików. Great Premier z pracowni Fella to inny krój niż Pica 3. Kursywa także występuje jako pismo o zupełnie odmiennym charakterze. Epoka komputerowego opracowywania publikacji nie jest pierwszą, w której dawne kroje adaptowane są do nowych technik. Zapotrzebowanie na wznowienia klasyków pojawiło się po wprowadzeniu na rynek linotypu. Wpływ techniki na kształt liter dobrze prezentuje Sabon Jana Tschicholda. Całość jest garamondowska w duchu, ale niezaprzeczalnym znakiem czasu jest taka sama szerokość odmian grubej, zwykłej oraz kursywnej. Zostało to skorygowane przy cyfryzacji Sabona – w kroju Sabon Next. Czcionki będące w użyciu zużywały się. Ze względu na technikę druku oraz rodzaj papieru odbicie nie zawsze jest dokładne. Dla dawnych technik charakterystyczne było większe rozprzestrzenianie się farby drukarskiej – litery odbijały się „grubsze”. Dawniej stosowane zestawy znaków nie odpowiadają współczesnym zapotrzebowaniom. Dziś niewielu już potrzebuje długiego s, zaś mile widziana jest szeroka gama znaków diakrytycznych oraz dostępne funkcje Open Type. Typograf, który dokonuje cyfryzacji dawnego kroju pisma, musi wziąć pod uwagę wszystkie te zmienne. Decyzje podejmowane przez projektantów mogą być bardzo różne, tak jak różne są sposoby pracy typografów.

2. U góry: fragment z wzornika pism Garamonda. [http://en.wikipedia.org/wiki/File:Original-CG.gif]

Dosyć powszechnie stosowaną metodą jest skanowanie druków, na podstawie których chce się stworzyć wznowienie (tak pracuje m. in. Patrick Griffin, autor licznych digitalizacji dla Canada Type). Odtwarza on wydrukowane kształty, „synchronizując” je z nową technologią. Inną techniką jest projektowanie na podstawie notatek i odrysów poszczególnych kształtów – szczególnie przydatne, gdy zachowane materiały są złej jakości. (Tego sposobu używał Nick Shinn przygotowując Modern Suite.) Różne taktyki przynoszą różne owoce. Big Caslon Matthew Cartera oparty jest na późno dziewiętnastowiecznym garniturze czcionek Caslon Foundry o największym stopniu, nazywanych zresztą przez wytwórnię niezbyt oryginalnie: Caslon. Williams Caslon Text Williama Berksona to autorska interpretacja 12-punktowego Mergenthaler Linotype Caslon Old Face. Obie digitalizacje mają na celu raczej stworzenie „klasycznego” kroju bliskiego jakiejś idei Caslona niż wierne naśladowanie czegokolwiek. Obie wyposażone są w funkcje Open Type – jak w pełni nowoczesne fonty. Podobnie jest z Caslonem firmy Adobe – jest czytelny, sprawdza się przy dłuższych tekstach, ale bliżej mu do idei „klasycznego kroju” niż jakiegoś konkretnego wcześniejszego wzorca. Odmienną taktyką jest celowe naśladowanie drugorzędnych cech dawnych druków: źle odbitych, uszkodzonych a czasem nawet nierównej wysokości x czy zmiennej interlinii. Efektem jest krój pisma silnie stylizowany. Można go wykorzystać w pastiszu i przy podobnych projektach, bo odwołuje się do ogólnego wyobrażenia o tym, jak wyglądają stare druki.