Łączenie krojów: alfabet łaciński i dewanagari

„Widzisz, Topsze, angielskie kroje to niesamowity biznes. Bengali ma dwanaście różnych krojów, angielski – dwa tysiące”. Od czasu, kiedy Satyajit Ray, bengalski pisarz, grafik i typograf, umieścił te słowa w swoim opowiadaniu Golakdham Rahasya, wzrosła zarówno liczba krojów łacińskich jak i indyjskich, jednak proporcja się nie zmieniła.

Dla typografa na Zachodzie największym problemem w kwestii alfabetów obcych jest nie tyle wybór kroju, co zharmonizowanie dwóch pism o zupełnie odmiennych genezach. Od kilku lat obserwować można próby rozwiązania tego problemu – powstają nowe kroje, które projektowane są w zestawach: łacina plus jeden z alfabetów indyjskich, zwykle najpopularniejszy – dewanagari (używany m. in. do zapisu Hindi i Marathi).

Pożenienie tych dwóch alfabetów jest trudne ze względu na różnice w anatomii, wynikające z odmiennej historii pism i odmiennych narzędzi, które stosowano do ich utrwalenia. Istnieją jednak parametry, które mogą być porównywane i na ich podstawie może być podejmowana decyzja o łączeniu krojów.

 

W alfabecie dewanagari podstawową wysokość pisma (która może być traktowana jak odpowiednik wysokości X) wyznacza kānā, czyli pionowa linia stanowiąca bazę wielu spółgłosek, a która sama czytana jest jako długie „a”.

Rys. 1 Pismo Formal autorstwa Marca Weymanna.

Na górnej granicy kānā kreślona jest linia pozioma. Do niej podwieszane są poszczególne znaki. Powyżej niej znajdują się dwa stopnie wydłużeń górnych (z których pierwszy odpowiada zwykle wydłużeniom górnym w alfabecie łacińskim). Poniżej linii bazowej umieszcza się jeszcze dodatkowe znaki (niektóre samogłoski oraz szczególne przypadki zapisu „r”) – granica tej przestrzeni odpowiada linii wydłużeń dolnych.

Rys. 2 Pismo Fedra Hindi (Peter Bil’ak i Satya Rajpurohit) oraz Fedra Sans (Peter Bil’ak).

Stopnie zestawianych pism powinny być zatem takie, by uzyskać paralelę pomiędzy tymi wysokościami, tak jak należących do jednej superrodziny krojach Fedra Hindi i Fedra Sans. Przy dobrze zaprojektowanych fontach uzyskuje się wtedy również równowagę świateł w oczkach liter.

Rys. 3 Krój Saral Devanagari i Saral Roman (oba w odmienia Book) wydany przez Linotype.

W wypadku łącznia krojów nienależących do tej samej rodziny może się pojawić problem odmiennych grubości linii, a przez to nierównego rytmu i zaburzonej szarości stronicy.

Rys. 4 Krój Saral Dewanagari i Saral Roman.

Elementem, na który zwracają uwagę projektanci pism, są także zakończenia poszczególnych liter. Ich kształt tradycyjnie związany był ze sposobem prowadzenia pióra czy innego narzędzia piszącego.

Rys. 5 Formal (Marc Weymann).

Zgodność kątów nachylenia jest pożądanym czynnikiem przy harmonizacji różnych krojów, trudno ją jednak osiągnąć, zwłaszcza w pismach dwuelementowych. Jak bowiem z powyższych przykładów łatwo wywnioskować, kroje pism dla alfabetu dewanagari dzielą się, podobnie jak dla alfabetu łacińskiego, na jedno- i dwuelementowe. Dużo łatwiej osiągnąć harmonię przy zestawianiu pism pierwszego typu. Przy krojach dwuelementowych ujawnia się zasadnicza różnica w prowadzeniu narzędzia pisarskiego, która decyduje o niemal przeciwnej osi nachylenia. Jednym z rozwiązań jest wybór pism o dokładnie przeciwnych kątach nachylenia.

Rys. 6 Malabar (Dan Reynolds). Wcześniejsza, robocza nazwa kroju: Martel. Odmiana dewanagari ciągle niedostępna w sprzedaży.

W wypadku zestawiania krojów z różnych rodzin niemożliwe jest osiągnięcie odpowiedniości pomiędzy wszystkimi z wymienionych parametrów, trzeba więc dokonywać wyborów. Natomiast superrodzin jest niewiele – mniej nawet niż dwanaście (liczba, na którą skarżył się tak przecież już dawno bohater opowieści Raya). W pewnym więc sensie nasza sytuacja jest gorsza niż w poprzednim wieku! Wyraźnie potwierdza to raczej ogólny niski poziom estetyczny publikacji naukowych, gdzie trudno znaleźć harmonię pomiędzy choćby jednym z aspektów konstrukcji zestawianych pism. Jedynym sposobem poprawienia tej sytuacji jest zwiększenie świadomości u typografów na temat tego, jaka jest anatomia obu alfabetów i jak wiele mogą mieć wspólnego.

 

Autor: Karina Graj